Na Litwie nie ma żadnej antypolskiej histerii - przekonywał przebywający z wizytą w Polsce wiceminister spraw zagranicznych tego państwa Egidijus Meilunas. Jak podkreślił, Litwa zawsze była przyjacielem Polski i - w jego opinii - tak pozostanie, jeśli tylko oba kraje zdecydują się na bardziej szczery i otwarty dialog, a Polacy mieszkający na Litwie zmienią swoje nastawienie.
Meilunas wszelką odpowiedzialność za pogarszające się stosunki między obydwoma krajami, zwłaszcza w kontekście praw Polaków mieszkających na Litwie, zdawał się zrzucać wyłącznie na naszych rodaków mieszkających nad Niemnem. W jego opinii, fakt, że Polacy tak mocno starają się bronić należnych im praw i dlatego niejednokrotnie konfrontują się z władzą, to przejaw błędnej koncepcji dialogu. - Przejęli oni tezę, że Litwini są nastawieni antypolsko - tłumaczył dziennikarzom Meilunas. Jednocześnie od razu zapewniał, że w jego kraju nie ma takiego nastawienia. - Na Litwie nie ma żadnej antypolskiej histerii - stwierdził. Zaapelował także do władz w Warszawie i organizacji polskich działających na Litwie o "zmianę nastawienia" i "zaprzestanie wymachiwania szabelką".
Meilunas nie podał jednak żadnych recept na rozwiązanie napiętej sytuacji, podkreślał jedynie potrzebę wzajemnego dialogu. - Musimy się lepiej zrozumieć, aby nie było tych wszystkich problemów. Nasz dialog musi być bardziej otwarty i szczery - mówił. Komentując czwartkowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie pisowni polskich nazwisk, stwierdził, że orzeczenie to pokazało jasno, iż Litwa nie łamie prawa unijnego. Wygłosił także dość paradoksalną opinię, że wyrok odbierający polskiemu małżeństwu możliwość zapisywania ich nazwiska w oryginalnej transkrypcji może być przyczynkiem do poprawy wzajemnych relacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz